piątek, 1 maja 2015

Nepal- o co chodzi?

Wróciliśmy po trzech tygodniach łażenia po Himalajach i właśnie chciałem zacząć snuć lekkie wspomnienia z tej wyprawy, a tu nagle jak grom z jasnego nieba informacja o tragedii związanej z trzęsieniem ziemi.
Nie zaprzeczam- byliśmy porażeni tą wiadomością.W zeszłym tygodniu Marcin, Karina i Wojtek wraz z trzema innymi osobami mieli rozpocząć trekking wokół Everestu przez tzw Trzy Przełęcze.
Oczywiście, byliśmy pewni że wyprawa będzie odwołana.
Nagle otrzymujemy telefoniczną informację, że nie, że wyjeżdżają w zaplanowanym terminie, tj. 27 kwietnia.
No nie, chyba zwariowali- wszyscy uciekają a oni tam jadą.
Przyjechali tego samego dnia do Kathmandu gdy polski samolot "ewakuował'" polskich i nie tylko, turystów.
Następna informacja- miasto funkcjonuje nieźle, w restauracjach serwuje się dania z menu / choć w ograniczonym zakresie/, hotel Red Planet, w którym zawsze mieszkamy w centrum miasta, jest w zasadzie nieruszony.
Ale co tam, przecież na pewno nie latają lokalne samoloty do Lukli/ miejsce rozpoczęcia treku/, bo lotniska nie działają, a nawet jak jakimś cudem dolecą, to przecież tam nic nie ma, szlak zamknięty i w ogóle.
I znowu wiadomość z wczoraj- dolecieli spokojnie, są na szlaku, zniszczeń nie widać, generalnie wszystko gra,Jest prąd, internet, woda, jedzenie.
Nasuwa się pytanie- o co chodzi w tym wszystkim. Od strony mediów sprawa zrozumiała- epatowanie odbiorców horrorem, straszenie i napędzanie odbiorców.
Boję się jednak myśleć, o co może chodzić Nepalczykom.

foto: backpackiersclub.pl

piątek, 13 marca 2015

Trochę z innej beczki

Oglądając różne programy społeczne i przyrodnicze nie sposób pominąć rzesz osób starających się pomóc delikwentowi, który ma zamiar dokonać jakiegoś mniejszego lub większego przedsięwzięcia- a to pomoc finansowa, a to organizacyjna. Wreszcie- taka zwykła ludzka solidarność i trzymanie kciuków za powodzenie wyprawy.
Szczerze mówiąc, nie miałem okazji dotychczas zetknąć się na większą skalę z tak humanitarną postawą- od razu zaznaczam, że nigdy nie chodziło mi o jakąkolwiek pomoc materialną, organizacyjną czy inną.
Zawsze, jako Zosia- Samosia, staram się radzić bez pomocy innych- no, może liczę na pomoc Mirki.
Teraz po raz czwarty wybieramy się w Himalaje- wiem, że jest to czasochłonne, nie ma ze mną kontaktu przez dłuższy czas, ale nie przesadzajmy- załatwiam zastępstwo dla klientów, odbiór poczty, przekładam rozprawy.
A tu coraz większe zniecierpliwienie, a nawet wyczuwam leciutki swąd złości- ileż można tak wałęsać się po górach bez celu, taki stary to powinien siedzieć na miejscu i odcinać na pasku dni do emerytury. Nie ukrywam- ciśnienie coraz większe a atmosfera zagęszcza się.


I na koniec- nieoceniony Sąd znowu mnie nie zawiódł- w trakcie wyjazdu mam jednego dnia 3 rozprawy u jednego sędziego. Piszę już dawno o przełożenie ich terminów, Cisza.
Nagle wczoraj radosny telefon z sekretariatu Sądu- Sędzia zniósł termin rozprawy- słyszę.
Bardzo się cieszę- czy już ustalono nowe terminy tych rozpraw?- pytam.
Z drugiej strony lekka konsternacja- jakich rozpraw? Sędzia mówiła tylko o jednej a nie o trzech rozprawach.
I to by było na tyle.  


czwartek, 5 marca 2015

Meksyk- końcówka

Tak naprawdę to, co zrobiło na mnie największe wrażenie w samym Mexico City to katedra Matki Boskiej z Gwadelupe.

meksyk

meksyk


I nie chodzi tutaj o sam wystrój katedry czy jej wielkość, ale fakt, że katedra ta oblegana jest na co dzień przez dziesiątki kolorowych, śpiewających i roześmianych pielgrzymek z całego kraju.
Właśnie- roześmianych i wesołych. Nie tak jak to często ma u nas miejsce, gdy do sanktuariów maryjnych przyjeżdżają ludzie smutni, ponurzy, bez jakiejkolwiek radości na twarzach.
Zastanawiałem się, skąd to wynika- myślę, że duże znaczenie ma fakt, iż pielgrzymki te organizowane są przez samych świeckich uczestników- nie widać tam księży, ani zakonników.
A ludzie przychodzą z kolorowymi balonikami, które puszczają pod katedrą jako swoje vota, grając przy tym na różnorodnych instrumentach, tworząc przy tym wesoły zgiełk i rozgardiasz- myślę, że Matka Boska nie czuje się przy tym obrażona.

meksyk



Napotkany na drogach sposób na dofinansowanie działalności partyzanckiej lub strajkowej- co najmniej 5 razy zetknęliśmy się z sytuacją, w której pracownicy punktów poboru opłat na drogach stali spokojnie na poboczu, zaś opłatę pobierali zamaskowani osobnicy reprezentujący jakieś ruch społeczne o charakterze raczej nie legalnym. Ale co najważniejsze- wysokość opłaty zawsze, ale to zawsze mieściła się w ramach kwot widniejących jako opłaty za skorzystanie z płatnej drogi.
Ciekawe- legalność w nielegalności.

meksyk

meksyk


Na koniec jedna informacja która może się przydać w praktyce- nasz samolot z Mexico City przez Paryż do Warszawy przyleciał do stolicy opóźniony o 5 godzin.
Zgodnie z przepisami międzynarodowego ruchu lotniczego, gdy samolot liniowy/ ale nie tzw. tanich linii/, do miejsca przeznaczenia dotrze z opóźnieniem co najmniej 3 godzin, każdemu pasażerowi służy odszkodowanie w wysokości 600 Euro, zaś gdy nie otrzyma on w trakcie dodatkowego posiłku, to nawet 1200 Euro.
W naszym przypadku zadziałało- od linii Air France po kilku tygodniach od złożenia reklamacji otrzymaliśmy po 600 Euro. Warto o tym pamiętać.

środa, 4 marca 2015

To prawdziwy Meksyk!!!

Pod koniec ubiegłego roku małą, ośmioosobową grupą szwendaliśmy się przez około 3 tygodnie po południowych regionach Meksyku.

meksyk

meksyk

Jest tam wiele atrakcji, głównie o charakterze pamiątek historycznych, które robią wrażenie, ale jednocześnie dostępne są na co dzień w programach telewizyjnych.
Muszę powiedzieć szczerze, że kraj ten wywarł na mnie olbrzymie wrażenie, głównie od strony zamieszkujących go ludzi- ludzi, których jest ponad 100 milionów i stanowią barwną mieszankę charakterów, tradycji i zwyczajów.

wtorek, 3 marca 2015

Refleksje na czasie i nie tylko

Kręcąc i pracując fizycznie na siłowni staram się myśleć o różnych sprawach/broń Boże zawodowych/, aby nie uchodzić wyłącznie za mięśniaka przygotowującego się do targania swojego ekwipunku po bezdrożach tego świata.
I właśnie- uświadomiłem sobie dzisiaj, że już ponad 20 lat zmagam się ze swoim lenistwem i oporem psychofizycznym chodząc do różnej maści klubów i siłowni.
Naliczyłem, że już zaliczyłem generalnie 6 klubów - nie licząc oczywiście wizyt na siłowniach okazjonalnych, np. podczas urlopów.
Podobnie jak ma to się z mieszkaniem i pracą, także co jakiś czas należy zmienić siłownię aby nie wpaść w rutynę i w schemat takich samych rozmów z współtowarzyszami niedoli o pogodzie, samochodach itp.  


poniedziałek, 2 marca 2015

Wyprawa coraz bliżej

Od dzisiaj już tylko 2 tygodnie i ruszamy. Będzie to nasza czwarta wyprawa w Himalaje. Wydaje się, że z dotychczasowych- najtrudniejsza.
Zamierzamy zakończyć wędrówkę po Himalajach Nepalskich mocnym akordem- trekking ponad 6 000 metrów npm, tereny całkowicie dziewicze , a trasa wymagająca.
Tym razem będzie nas pięcioro- w tym Mirka i ja to ewidentnie najstarsi uczestnicy wyprawy. Noclegi planowane są w namiotach, bo bazy turystycznej, nawet jak na nepalskie standardy, nie ma.
Ale cóż- to wszystko tylko wzmaga ciekawość i chęć zobaczenia tego, co niewielu widziało.
Magia gór- za każdym razem zaklinamy się z Mirką, że to już ostatni raz, że teraz kolej na młodszych. Starczy jednak jeden telefon, jeden mail- idziecie?? I trzeba zajrzeć do szafy, odkurzyć kurtki i śpiwory,  wyciągnąć plecaki- jak tu nie iść ? Przecież ominie nas na pewno niezapomniany, jedyny w swoim rodzaju, widok, nie spotkamy tych wszystkich dziwnych/ pod każdym względem/, osobników, nie zjemy tych przepysznych zupek warzywnych i specjalności Nepalczyków- dalbathu.
Postanowiłem tym razem zapamiętywać trochę więcej z codziennej wędrówki i mam nadzieję po powrocie zdać relację z naszych górskich dokonań.